O rolę starali się Dean i Newman. James o tę którą ostatecznie zdobył a Paul o tę którą zagrał Davalos. (Btw, zastanawiam się co brali ci od castingów że podjęli taką decyzję, Davalos był cienki jak barszcz, żałosne, nevermind).
W pewnej chwili Dean spontanicznie wypalił:
- Pocałuj mnie!
Newman, równie spontanicznie:
- Tylko nie tutaj!
I obaj w śmiech:)))
Kurcze, wielka szkoda że nigdy nie zagrali w niczym razem, to z pewnością było coś epickiego.
http://www.youtube.com/watch?v=U1sLlcarbu4
tak rzeczywiście było, wielka szkoda że Newman nie zagrał Arona, a tak swoją drogą to byli bardzo do siebie podobni.
Jezu, kobieto kochana!!:)) Ty nawet nie wiesz jak się cieszę że to wyszukałaś, normalnie buźka dla Ciebie za to:*
To naprawdę smutne że nie mieli okazji razem się w czymś zaprezentować, wielka strata dla kina.
Byli podobni, chociaż Paula to chyba częściej mylili z Brando, heh.
no tak nie mieli okazji ze sobą pracować ale z tego co czytałam z biografii Paula Newmana to bardzo przypadli sobie do gustu, z reszta to widać na filmiku:)
Niee, ja chciałam Ci to wysłać:D Uwielbiam Deana, ale przy Newmanie wygląda jak młodszy brat z trądzikiem:D Można powiedzieć, że Newman skorzystał filmowo na śmierci Deana, bo kilka ról, które zagrał było właśnie dla Deana przewidzianych.
Łee, no widzisz;) a masz może jakieś inne takie fajne?
"młodszy brat z trądzikiem:D" teraz to padłamXDD
No właśnie czytałam o tym, że Newman dostał prawie każdą rolę po Deanie...ale że skorzystał?..To tak jakoś "brzydko" brzmi Skarbie:* Ja wieeem tak się mówi.. ale to nie wina Paula że stała się tragedia no. Na filmy już wyłożono kasę więc tak czy siak ktoś w nich musiał zagrać, a że akurat Paul przypasował no to wyszło jak wyszło.
Poza tym, przecież Newman mógł zagrać jak cielę i nic mu to mogło nie dać.
Nie no nie mówię skorzystał w sensie, że tylko na to czekał, skorzystała jego kariera, ale nie wiem czy podobało mu się jaką ceną to się stało:)
Podejrzewam że nikomu by się nie podobało...Eh, co jest z tą prędkością na drodze, że tak facetów kręci?
Kiedyś Dean, teraz Walker. Przykre to takie.
Zresztą Newman też parę razy o mało co by się za kółkiem nie zabił.