To film o ludziach w okresie "wieku średniego" - o życiu, jego problemach i dlaczego sobie z tym nie radzimy. Perełka na skołatane dusze..
Film przygnębiający do bólu, nie przepadam za takowym pokazaniem jakie to życie jest do d..., nawet jak się nam nie dzieję jakieś tragedie, ale ogólnie film całkiem pozytywny, ale myślałem, że z Martinem to się troche pośmieje a nie przygnębie, 6+/10.
E tam, drętwe problemy korporacyjnych krawaciarzy, którzy zamiast interesować się dziećmi interesują się tylko karierą i szpanowaniem na imprezach.
W sumie to warto obejrzeć, bo takie problemy właśnie zaczynają się rozpowszechniać w Polsce.
Ach, zapomniałem dodać, że dodałem jeden punkt za to jak Keanu Reeves zagrał szwagra, który udzielał podstawowego wychowania seksualnego swoim krewnym.
Umknęła Ci warstwa komediowa? Jest tu też prożyciowe przesłanie, którego próżno szukać we współczesnym kinie mainstreamowym.
Prożyciowe znaczy antyaborcyjne? W tym filmie (i w takich sytuacjach życiowych) aborcja nie wchodziła na poważnie w grę. Tutaj dzieci są symbolem statusu społecznego (gdy w małżeństwie) jub kartą przetargową (w rozwodzie). Tak czy inaczej rodzice zupełnie nie interesują się dziećmi (czego symbolem jest kłódka na drzwiach do pokoju syna) i używają dzieci jako maskotek ciąganych na funkcje społeczne (jakieś mecze, które dzieci zupełnie nie interesują).
Ach, jeszcze jedno: ta "warstwa komediowa" to dość cienko malowna cenzura. Chodzi niby o tego syna co jest od młodości uzależniony od hazardu i wyjeżdża do Chile w interesach. W nieocenzurowanej wersji byłoby uzależnienie od narkotyków i wyjazd do Kolumbii/Peru/etc. w celu zorganizowania przemytu własnych narkotyków.
Cenzura oczywiście nie jest formalna, rządowa. Chodzi o cenzurę w studiach produkcyjnych, która zmienia wątki aby lepiej dopasować całość pod publiczkę. Film ma przecież korzenie wśród producentów seriali telewizyjnych.
Prożyciowe rozumiem bardzo szeroko. Oczywiście, masz rację z tymi cenzurami i uwikłaniami w poprawność, ale... nic nie poradzę na to, że ten film mi się podoba. Bardziej chodziło mi o to, że dziś nie robią już komedii tego typu (a może ja takich nie znam?). Dziś nie ma dzieci (w większych ilościach, że tak się wyrażę), są za to homoseksualiści i wiecznie młode stare pierniki, a wszyscy gaworzą o szczaniu i sraniu.
Odnoszę wrażenie, że przykładasz polską miarkę do amerykańskiego filmu. Nie ma co porównywać: gęstość zaludnienia w Europie jest o wiele wyższa niż w Ameryce Północnej. To i problemy społeczne są nieporównywalne.
Jak chcesz obejrzeć komedię i o dzieciach i o gejach to polecam http://www.filmweb.pl/film/Gejbi-2012-645331 . Komedia taka sobie ale warstwa społeczno-obyczajowa jest celująca.