Węgierskie kino jest dla mnie bardzo odległe, z tym większą ciekawością podeszłam do tego filmu. Realizacja całego obrazu jest bardzo prosta, a zarazem utkwiona jest w nim magia. Nierealne wręcz zdarzenia, które z czasem stają się wytłumaczalne, budują niesamowitą atmosferę całego obrazu. Aktorzy świetnie odegrali swoje postacie, bez żadnej taryfu ulgowej. Nadali im jakiś charakter, który widz w sposób bardzo precyzyjny mógł odczytać. Dzięki temu już na samym początku można określić kim jest dana osoba w filmie i co można się po niej spodziewać. Brak elementu zaskoczenia w tej kwestii nie jest minusem filmu, gdyż to sytuacje są zaskakujące. Realność w tym filmie przenika się z oniryzmem, który jest tu bardzo delikatnie zaznaczony. Całość w konsekwencji tworzy obraz troszkę przygnębiający, ale z promykami nadzieji. Do polecenia osobom, które akurat mają ochotę na kino europejskie (a nawet bardziej na środkowoeuropejskie), na którym troszkę trzeba skupić uwagę, realistyczne, ale także troszkę abstrakcyjne.