z punktu widzenia poznawczego cenny, bo w jakiś sposób pokazuje Polskę sprzed 43 lat - zaskakujące kadry ukrytą kamerą (z góry - Łapicki wśród świętujących 1 Maja).
Co najważniejsze - chce się go znów oglądnąć bo jest jakby zagadką. W nagrodę za trud dostaje się mozaikę nietypowych kadrów i to antypeerelowskich z ducha zdjęć - już poprzez fakt pokazywania komunistycznej Polski z boku, jakby przez dziurkę, jest to film "antysystemowy". Miałem poczucie takie jak przy filmach Wajdy od l.60 - jakbym widział efekt wyzwolonego ducha narodowego, pokazanie brzydkiego gestu komunizmowi i wyeksponowanie polskiej fantazji, wyobraźni, kreatywności dalekiej od ideologii.
Właśnie obejrzałem. Seans tego filmu to kilkadziesiąt minut intelektualnego ucztowania, kiedy co drugie zdanie wypowiedziane przez aktora zachęca do refleksji, nadaje się do zapamiętania. Nie powiedziałbym jednak, że jest antysystemowy z wymienionych względów, raczej „metasystemowy”. Pojawiło się też kilka zdań wpisujących się w ideologię: „Bóg to za mało” czy „praca to przekleństwo” (bardzo neomarksistowskie).