PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 156 736
ocen
7,7 10 1 156736
7,3 53
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Nudne, infantylne, bez wyraźnej głębi. Zwykły konflikt dwóch frakcji o pewne dobro z "cudownym" wybrańcem w tle. Ileż tego już w kinie było? Z powielania tej kalki można zwymiotować. Nie oczekujcie filozoficznych pytań na temat ontologii bytu, lub poszukiwaniu sensu istnienia człowieka we wszechświecie, z czym tak pięknie radzi sobie gatunek SF. Rozumiem, ze w kinie SF należy przymknąć oko, ale przy tak pokazanej technologii oraz broni (w tym lasery), po scenie ukazującej zniszczenie bazy, nastąpił pojedynek na miecze całych oddziałów. Co za głupota. Do tego walka wręcz była tandetna, okraszona baletowymi piruetami i ciosami, które w żaden sposób nie były ani wiarygodne, ani realistyczne i bardziej przypominały wyrafinowany taniec delikatnych pań. Co chwile wznoszono patetyczne do obsrania teksty śmierdzące sztucznymi dialogami oraz, wszędobylski i odpychający arabsko brzmiący bełkot o jakichś sztyletach - ostrzach, wybrańcach i innych głupotach. Nie bez znaczenia jest CIĄGŁA przytłaczająca praktycznie w każdej scenie (nawet przy zwykłym zachodzie słońca) muzyka oraz dłużyzny, zapychające czas tego filmu, co skutecznie jest męczące. Po wyjściu z seansu zastanawiałem się dlaczego strona konfliktu, próbująca przejąć całą infrastrukturę, aby w konsekwencji móc dalej eksplorować zasoby planety, była tak głupia aby najpierw doszczętnie zniszczyć bazę przeciwnika (którą sami wcześniej zbudowali) za pomocą wyrafinowanej broni, i w konsekwencji wysyłać swój oddział uzbrojony jedynie w miecze do walki wręcz. To jest tak irracjonalne, że poważnie myślałem o wyjściu z kina. Inną ciekawostką są monstrualnie wielkie czerwie. Czym się żywią, skoro na pustyni żyją jedynie króliko - skoczki wielkości kurczaka - nie wiadomo. Rdzenna ludność doskonale ich unikać, natomiast eksploratorzy, żyją w bazie na skale otoczonej wielkim murem. Co zatem żrą te wielkie istoty? No chyba, że stołują się metalowymi kombajnami lub samym piachem z pustyni.

A teeaz co mi się podobało. W pewnym sensie sam "klimat" tego filmu, zdjęcia i scenografia. Uwagę przykuwa również sam design maszyn oraz statków.

Drugą część na 100% sobie odpuszczę.

ocenił(a) film na 6
Rob_Rock

Dobrze napisane,ale fani tego filmu maja chyba klapki na oczach to co jeszcze zauwazylem,to Denis ten swoj film zrobil ugladzony,niby mroczny klimat ale brutalosci ani najmniejszego grama,kamera uciekala jak tylko sie dalo tak jakby film skrojony pod mlodsza widownie nawet ten plakat za krzty oryginalosci ale to sa juz niuanse.

ocenił(a) film na 6
aronn

A i zapomnialem dodac,sa jakies male pozytywy za ktore dalem 6 ale jak na tak wielkie widowisko filmowe jest wrecz przecietnie,szczegolnie gra aktorska jak ktos gdzies wspomnial,wrecz sztywna.Oczywiscie 2 czesc mimo to nie odpuszcze bo moze rezyser wyciagnie wnioski i najwazniejsze oby nie ten znowu Zimmer!

ocenił(a) film na 8
Rob_Rock

Walczą na miecze, bo po dezaktywacji głównej tarczycy, zostały jeszcze osobiste tarcze żołnierzy, przez które zwykły pocisk się nie przebije, a strzał z lasera wywoła reakcje atomową i rozwali atakujących. Dodatkowo przez tarcze przebije się tylko powolny cios, silniejszy się odbije, więc zostają tylko ostrza urzyte w odpowiedni sposób

ocenił(a) film na 8
Kandara

A motywy stare, bo książka z 1965 roku. Zresztą one nie są tym, czym się wydają. Absolutnie nie, jest wręcz odwrotnie

ocenił(a) film na 6
Kandara

David Lynch też poległ. Może ta książka jest przeklęta?
Jego film z kolei był kompletnie niezrozumiały.
Ale... zapiera dech.
Zresztą obraz niech sam odpowie:
https://www.youtube.com/watch?v=9mvs0pjedRY

ocenił(a) film na 8
Rob_Rock

Walka na sztylety jest dość prosta i wytłumaczona w filmie. Tarcza przechwyca wszystko co leci szybko i pozwala na przebicie co leci wolno. ;)

ocenił(a) film na 6
Rob_Rock

Wszystko zgoda.
Spore oczekiwania wobec tego filmu, może zbyt wygórowane, sprowokowała osoba reżysera filmu. Kanadyjczyk zrealizował wcześniej spełnionego "Łowcę androidów 2049" i chyba wpadł w samo-zachwyt, bo właśnie z tą narracyjną strategią podszedł do "Diuny". Wszystko kontempluje.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.

Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele. Reżyser przez blisko 1,5h rozstawia figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Reżyser kontempluje wszystkie sceny, jakby kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji reżysera nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis.
Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.

Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.

Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwyca się nimi, podziwia, kontempluje ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywa.
Po seansie pozostaje duchowa pustka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones