Hm, dwa błędy się wkradły do Twojego opisu. Dziecko postanawia wychować mężczyzna - ale bez żony. Poza tym Cheng Bo nie dowiaduje się o swoim pochodzeniu "nieoczekiwanie". No i czy rodzina Zhao ma władzę większą od króla "od pokoleń" - nie wiadomo. Na początku dowiadujemy się raczej, że awans młodzieńca z rodziny Zhao, żonatego z siostrą króla, na dowódcę w trakcie zbliżającej się kampanii wojennej stanowił "nius" - Cheng Ying mówi o tym jakiemuś koleżce i ten koleżka jest lekko zdziwiony.
Film jak na ostatnie dokonania Chena całkiem niezły - zwłaszcza pierwsza połowa, niemniej trochę mnie drażnił brak zaufania Chena do inteligencji widza (zupełnie zbędne wstawki retrospekcyjne, mające przypomnieć widzowi, co się działo w filmie godzinę wcześniej :P ), poza tym fabuła od pewnego momentu robi się niezbyt zajmująca, rzekłbym - oklepana. :P Nie ratuje tego nawet forma, dość przeciętna, a przecież w "Uwodzicielskim księżycu" Chen udowodnił, że nawet trywialną historyjkę potrafi opowiadać zachwycająco pod względem wizualnym. Zdecydowanie nie jest to też wielka tragedia pokroju "Cesarza i zabójcy", choć materia scenariusza dawała Chenowi pole do popisu. Jednym zdaniem: można, ale nie trzeba. :P

Powinnam dodać, iż opis pochodzi z programu TV. No i wstawiłam go Przed obejrzeniem filmu;]
Davus, masz rację jeśli chodzi o kwestię żony, ale nie zgadzam się z drugim punktem. Cheng Bo uważał wychowującego go lekarza Cheng Yinga za ojca. Nie miał świadomości kim naprawdę jest, kim byli jego rodzice i z jakiego rodu pochodzi oraz kto wymordował wszystkich jego krewnych. Nie był oswajany z tą prawdą "po trochu"; dowiedział się nagle, powiedziałabym - nieoczekiwanie;]
Pozdrawiam:)